Dziewczyna na balkonie
Wczoraj około południa wyszłam na balkon. Naprzeciwko jest kamienica z mieszkaniami socjalnymi. Co chwila w jej oknach mienią się nowe twarze.
Tym razem z jednego z nich wychylił się około dwunastoletni chłopiec. Zaczepiał przechodniów krzycząc: „Proszę Pana, jak Pan myśli, czy za chwilę wyskoczę z okna?” albo „Pani z pieskiem, tak do Pani mówię, czy wyskoczę z okna?”.
Przez kilkanaście minut obserwowałam sytuację. Chłopak nie odpuszczał, lecz ludzie przechodzili obok nie reagując. Nikt mu nie odpowiedział, wszyscy biegli do swoich celów. W końcu i on znudzony zniknął za wymiętą firanką.
Ktoś z Was pewnie pomyśli, że nie był dobrze wychowany, moją uwagę przykuło jednak coś innego. Jego niesamowity luz i odwaga. Podejrzewam, że nie był to klasowy prymus, miał jednak to, czego brakuje większości z nas. Umiejętność traktowania życia z przymrużeniem oka.
A dokąd pędzili Panowie i Panie, którym brakło czasu nawet na to, by spojrzeć do góry, zobaczyć niebo, a przy okazji choć zerknąć, kto do nich mówi? Można jedynie podejrzewać, że większość z nich, pomimo szybkiego kroku, nie zdobyła tego dnia Mount Everestu swoich marzeń, przeoczyli jednak małą, uroczą chwilę, która krzyczała: „Zobacz, może być inaczej”. Krzyczała, odbijając się od ścian systemu, stereotypów, zgorzknienia i wreszcie pustki, która wcale nie jest tożsama w wolną przestrzenią. Czasami potrafi wypełnić cztery ściany umysłu, nie pozostawiając miejsca na nic więcej. Nawet drobne: „Uważaj Mały, bo spadniesz”. ❤️
Ot taka inspirująca, przedświąteczna opowieść o tym, że droga jest ważniejsza od celu. Dobrego dnia.