Jeśli kimś się stałaś
to pewne
motylem
co z grzechu się rodzi
lecz czysty umiera
niewiele rozumie
ale wciąż się dziwi
że dzieci w siatkę
próbują go złapać
że mądry uczony
a patrzy przez lupę
Nie goni się piękna
trzeba je oswoić
stanąć w bezdechu
i czekać aż przyjdzie
Kiedy nadejdzie
zostanie na zawsze
choćby wyszło z ciała
i stało się duchem.
Szkoda mi tych dziewczyn
w podartych pończochach
z plastrami na sercach i stopach
zdzierających fleki w drodze do faceta
by nie zastać go na umówionym spotkaniu
Szkoda mi tych chłopców
wiecznych Piotrusiów Panów
którzy nigdy nie poczują się mężczyznami
zawsze w ostatniej chwili uciekających
przed kimś, kto mógłby być im bliski
Potem tylko gdzieś w toalecie
w centrum handlowym
jej głośny szloch
i wiadomości
„jak mogłeś mi to zrobić?”
On już nie odpowie, szkoda łez
odwracając twarz od lustra
ten ostatni raz
wypije za jej zdrowie
W pokoju pełnym kobiet
szukałam tylnego wyjścia,
żeby się nie tłumaczyć
powiedziałam „zaraz wracam”
poszłam wzdłuż korytarza
dotarłam do windy
po przeciwnej stronie była sofa
zmrużyłam oczy i zasnęłam z ulgą
Śnił mi się świat, w którym
już nie muszę
przed sobą uciekać
kiedy się obudziłam
zaczynało świtać
wciąż byłam obok.
Zabrałam wszystkie najlepsze sukienki
a jest tak zimno, że nie dam rady
wyścibić nosa spod kołdry.
I znów oczekiwania
brutalnie zderzyły się z rzeczywistością.
I znów żałuję, że chciałam być damą,
której serce perfekcyjnie dostosuje się
do temperatury powietrza
a członki dumnie bedą prezentować
garderobę piękną
i bez polotu.
A trzeba było wziąć ciepły sweter.
A trzeba było kochać siebie
nieco bardziej.
Są sprawy,
o których lepiej milczeć
Niech sobie cicho siedzą
w zakamarkach pamięci
niech rozmywają się ich kontury
fakty ulegają wypaczeniu
niech mijają niepostrzeżenie
aż umrze ostatni człowiek
który coś pamięta
I niech Wam nie przyjdzie do głowy
liczyć na litość
zwierzać się
choćby w tajemnicy.
Kiedy nie mam siły brnąć dalej
zabieram książkę
chłopaka i kota
wynajmuję drewnianą chatkę
Jeśli jest zimno
wzniecamy ogień
jakby szukając w nim odpowiedzi
potem idziemy do lasu
chyba w tym samym celu
Wszyscy
kiedyś dobrniemy do końca
tak jak drzewa w naszym kominku
.
I nie będzie pocieszającej pointy.
Miała kilkanaście lat
depresję i kompleksy
słuchała marszu pogrzebowego
i paradoksalnie
jeszcze wierzyła w cuda.
Uwierzyła
kiedy pseudo producent
obiecywał jej duet
z gwiazdą telewizji
albo kiedy tata
powiedział
że będzie odnoszącą sukcesy
księgową
Uwierzyła nawet
gdy on wyznawał jej miłość
Na tylnym siedzeniu.
My odszczepieńcy
nie potrafimy cieszyć się życiem
w świecie pełnym cukru
czujemy gorzki posmak
nie pasujemy
ale nikt nie wytyka nas palcami
jesteśmy pomijani
bo po to temu światu tak marny konsument
Nie wierzymy
w cudowne właściwości
nowego IPhona
nie wierzymy, że nasze oczy rozbłysną
Pragniemy tylko snu i czułości
pierwsze nie nadchodzi
drugie nie istnieje
w świecie antymiłości…
„Ten pan z radia bardzo Cię lubi”
powiedział
„napisał do mnie
bardzo długą wiadomość o Tobie
a on nigdy nie pisze wiadomości
Mówi, że chce Ci pomóc
musisz tylko napisać coś prostszego
może jakiś cover?
Hej, nie cieszysz się?”
Może i mnie lubi
ale chyba nie rozumie”
odpowiedziałam
z trudem powstrzymując łzy.
Wybaczyła mu tyle zdrad
ciosów w serce i przelanej krwi
ucieczki przez okno
do gorących sąsiadek
nawet te wszystkie dni
gdy tylko oglądał tv
a ona urabiała się za dwoje.
Był męski i pociągający
kobiety do niego lgnęły
choć z jego strony
była to tylko miłość fizyczna.
Teraz leży przykuty do łóżka
wcale dobrowolnie
a ona karmi go i przewija
Już się jej nie wymknie
a jednak nie czuje satysfakcji.
Czasami ktoś wpadnie mi w oko
a potem mijam go na ulicy
jeszcze wiele razy
jak tego pana z kasyna
Byłam tam ze znajomym
ale sama nie grałam
ten mężczyzna
którego potem miałam spotkać
kolejny raz
przegrywał
wszystko
„Miałem kiedyś żonę
mieszkanie
samochód
przegrałem
przez własną głupotę
gdybym tylko mógł
cofnąć czas”
zawodził
obstawiając kolejny numerek.
Kiedy spotkaliśmy się po latach
pomyślałam, że nic się nie zmienił
a on powiedział z czułością
„jesteś jeszcze piękniejsza niż kiedyś”
kolejny raz dowodząc dobrego wychowania.
„Zapomniałem, że jesteś aż tak wrażliwa Anuś”
dodał z troską oplatając moje dłonie,
jakby chciał ten ostatni raz pokazać,
że mu na mnie zależy.
Po spotkaniu chciało mi się płakać
nie dlatego, że na powrót pragnęłam z nim być.
Przeraziło mnie przemijanie
i ja. Wciąż w tym samym miejscu.